Archiwum czerwiec 2003


cze 25 2003 Krótka notka, ale będa dłuższe, obiecuję......
Komentarze: 4

Tym razem jestem w łóżku (korzystam z kolejnego z listy "cudów techniki" - laptopa). Wczorajszą noc spędziłem z Asią (ta dziewczyna z ławki). Siedzieliśmy sobie w parku, na tej samej ławce co wtedy i ona opowiadała o całym związku z tym facetem (była nawet z nim zaręczona). Niezbyt to było wesołe, ale ja pilnowałem jej i jakoś poszło bez smutku i łez. A mówiła bo sama chciała się wygadać. No i tak minęła cała nocka. Wracając czułem, że to będzie tylko przyjaźń, bo ja chyba kocham... kogoś innego (wiem, ze "chyba" nie pasuje do "kocham" ale tak się czuję).

Dzisiaj w pracy spotkał mnie dziwny przypadek (oprócz 50 maili od Izy - powiedziała jak ma na imię w końcu). Szef najspokojniej w świecie podszedł do mnie i powiedział, że daje mi podwyżkę, a potem sobie poszedł. Cieszyłem się, ale to troszke dziwne, tak sobei przechodził i powiedział, że dostanę podwyżkę. No cóż - marudził nie będę.

Madzia spędza całe dnie z Rafałem z tego co widzę przez okno (teraz właśnie się całują na klatce) i niektóre noce (resztę nocy spędza ze mną... jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). No chyba kończę najkrótszą notkę w tym blogu. nic ciekawego się nei stało i nie mam za bardzo co opisywać, ale w następnej opowiem wam o Izie. Teraz jestem za bardzo zmęczony. Do jutra!

strange : :
cze 24 2003 Przepraszam za brak notek, poprawię się......
Komentarze: 4

Przepraszam, przepraqszam, moja wina, nie pisałem tak długo, ale postaram się to wam wynagrodzić.

Siedzę sobie w tej nudnej, koszmarnej pracy z miliardami wysublimowanymi i perfekcyjnymi technicznie urządzeniami (np. komputer) i myślę o tym wszystkim popijając 3 już dziś herbatę. Z dyskoteki wróciliśmy chyba o 3, albo 4 i świetnie się bawiliśmy. Do pewnego momentu. Madzia zaczęła opowiadać, że jej jest bardzo dobrze z Rafałem, że to chyba ten jedyny i wyśniony i że chciałaby wyjść za niego za mąż. Wtedy kompletnie się załamałem, a Magda przez cały wieczór starała się mnie dopytać co mi jest. Wróciliśmy motorem do domu, objęci (jak ja bym chciał, żeby ta chwila wciąż trwała). Odprowadziłem Madzię pod same drzwi, dostałem buzi w policzek, no i poszedłem do siebie spać. przynajmniej starałem się zasnąć, gdyby nie te durne myśli, że Ona Go kocha i że zawsze będzie TYLKO sąsiadką - przyjaciółką. Niedziela minęła bardzo szybko, praktycznie nawet się nie obejrzałem, a już był wieczór (Rafał wrócił i Madzia postanowiła spędzić wieczór z nim), poszedłem się przespacerować alejkami w nocy. Piękne widoki, pustka, wszystko, czego dusza zapragnie, oprócz jednej rzeczy - dziewczyny, która płakała na ławce w parku. Podszedłem i spytałem się o co chodzi, czemu płacze. Zaczęła od wiązanki przekleństw wymieszanych z bezsilnością i ze szczyptą ironii do smaku, co ja sobie wyobrażam, kim ja jestem, czemu o to pytam itd. Poczekałem aż się na mnie wyżyje, ponowiłem pytanie. Teraz otrzymałem odpowiedź, że chłopak ją zdradził i powiedział jej o tym dzisiaj, i jeszcze dodał, że tamta jest o wiele lepsza od niej i że chce być z tą drugą. Starałem się jakoś pocieszyć tą dziewczynę i uspokoić. Chyba się udało, bo przynajmniej przestała płakać. Zaproponowałem, żebyśmy poszli do niej, żeby przemyła twarz i odpoczęła, a jutro rano już będzie troszkę lepiej. Odprowadziłem ją pod drzwi, podałem numer telefonu, w razie jakby chciała pogadać czy coś no i pożegnaliśmy się, a ja spokojnym krokiem wróciłem do domu, patrząc jak w oddali jarzą się neony jakiegoś burdelu i myśleć nad tym, czemu faceci są tacy głupi...

Poniedziałek, najgorszy dzień tygodnia (trzeba się zebrać do mojej wystrzałowej, bardzo ciekawej pracy) wstaję, ledwo wycieram oczy, od Magdy z klatki wychodzi Rafał, Magda go całuje na do widzenia. No i to by było na tyle, moje marzenia o Magdzie się skończyły. W pracy dostałem amila od tej dziewczyny, o której wam mówiłem. Odpisała, że jest z tego samego miasta co ja, ale więcej nic nie powie. Gadaliśmy prawie cały czas (dobrze, że mój szef, który słyszyszy i wie wszystko, tego akurat nie zauważył) o wiośnie, o życiu itp. (tak jak w "Masz wiadomość", ktoś widział?) No i poszedłem do domciu, telefon. Ta dziewczyna, którą spotkałem w niedzielę zadzwoniła. Powiedziała, że już się lepiej czuje i żebym do Niej wpadł. No to idę (z kwiatkami, tak, żeby ją troszkę pocieszyć) otworzyła drzwi, podziękowała za kwiaty, pogadaliśmy, potem posnuliśmy się po mieście, no i ogólnie było fajnie. Potem, jak wróciłem, telefon od Magdy. Pojechaliśmy znowu na polankę, poleżeliśmy i opowiadaliśmy sobie jakieś głupie historie z podstawówki, plotkowaliśmy o naszych klasach... było bardzo przyjemnie. Nietrudno się domyśleć, że jak wróciłem do domu (koło 3) to zasnąłem momentalnie. Dzisiaj do pracy jechałem taki zmęczony, że raz przejechałem na czerwonym przez skrzyżowanie (ale nikt na szczęście tego nie zauważył). A teraz właśnie kończę herbatę i zabieram się do pracy i obiecuję, że będę pisał notkę codziennie.

strange : :
cze 21 2003 Łąka, uporządkowane myśli i Madzia...
Komentarze: 4

(Odbiegajac od notki): Nie będzie porannych notek, za to będą wieczorne, ale już nie będę zwracał uwagi na ich długość (czyli, w większości wypadków, będą dłuższe).

Kolejna notka z cyklu: siedzę sobie w foteliku. Wczoraj poszedłem do Magdy z tą książką. Wchodzę, a Ona:
- Ty masz motor prawda?
- Tak...
- Pojedziemy sobie na polanę?
- Słucham?... No, jeśli chcesz
- No to dobra, chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, na parking.
- Poczekaj, ja skoczę po kaski
- No dobra, ale Ty jesteś marudny... - uśmiech od ucha do ucha
Wróciłem z tymi dwoma kaskami. Pojechaliśmy na polankę, tam leżeliśmy sobie w trawie i opowiadaliśmy o naszym życiu (powiedziałem o Beacie i prezerwatywach... śmiała się z tego z dobre 15 minut), o komiksach i miłym sąsiedzie, praktycznie o wszystkim. Do domów wróciliśmy o 5 rano. Zapomniałbym! Okazało się, że Magda też mnie od dłuższego czasu "obserwuje" (czyt. podgląda przez okno) tak samo jak ja. No i powiedziała mi o Rafale wszystko, jak się poznali, gdie, kiedy co i jak. No i, że jest z nim od niedawna, więc nie musze się obawiać, bo czasem znajdzie w nocy czas dla mnie (w tym momencie miałem uśmiech naokoło głowy). No i z sąsiadki zrobiła się przyjaciółka... milutko. Gdyby tylko nie ten Rafał! A dzisiaj sobie siedzę w Necie i dostaję maila. Streszczę go, bo nie ma sensu całego pisać. W każdym bądź razie sens był taki, że jakaś dziewczyna wysłała maila pod wymyślony adres, żeby kogoś poznać. No to grzecznie odpisałem, że bardzo chętnie Ją poznam, tylko nie mam żadnego wynalazku w stylu "komunikator" czy inny "sex-chat" i będziemy mogli się porozumiewać tylko przez maila. Nie dostałem jeszcze odpowiedzi, bo ona ma Net tylko w pracy (o czym też napisała w mailu), więc czekam do poniedziałku. A teraz dalej siedzę sobie w foteliku i myślę o tym, jakie to wszystko było skomplikowane 3 dni temu, a jakie teraz jest proste... O 23 idziemy z Magdą na dyskotekę, bo Rafał wyjechał. Do jutra!

strange : :
cze 20 2003 Asterix, rozmowa z Beatą i książka
Komentarze: 3

Nie było notki, no nie było (baczny widz zauważył, iż dodaję notki codziennie rano i wieczorem, a dziś rano nie było), ale za to dużo się działo i dzisiaj nie będę zwracał uwagi, że ten niebieski przewijak po prawej mi się pojawi, tylko będę pisał i pisał i pisał... aż zasnę nad klawiaturą.

Zacznę od wczorajszego wieczora. Po tym całym SMSowaniu z Madzią ok. godziny 23 zauważyłem światło w Jej mieszkaniu, no i była sama. "Co mi szkodzi?" pomyślałem i wysłałem czem prędzej Short Message, o treści następującej: "Czy Pani sąsiadka nie zechiałaby wizyty przystojnego sąsiada w średnim wieku, mieszkającego w bloku naprzeciw z kompletem bajek o Kubusiu Puchatku pod pachą?". Powinienem zakończyć wiadomość dwukropek, zamknięty nawias, albo nawet dwukropek, zamknięty nawias, zamknięty nawias, zamknięty nawias, ale nie mam tego w zwyczaju (emotikonek rzadko używam, jeśli w ogóle, wolę "żywe" emotikonki). "A bardzo chętnie, chociaż zawsze wolałam Asterixa, drogi sąsiedzie" - odpowiedź Magdy. No nic, trzeba skądś skombinować Asterixa. Myślicie, że o 23 łatwo jest wykombinować komiks? To się grubo mylicie. Teraz nastąpi przesłanie życiowe (powinienem założyć taką wielką siwą brodę i duże okulary): "Sąsiedzi to cenna rzecz, więc szanować ich należy i z należytą im kulturą <<dzieńdobry>> mówić". No to lecę do sąsiadów, pukam...

 - "Czy Ty do ch*** jasnej wiesz, która jest godzina?" - jak miło słyszeć głos sąsiada.
- "Tak, przepraszam, ale jest mi potrzebny komiks z Asterixem" - wiecie jak wygląda dojrzały burak cukrowy? To w takim właśnie kolorze miałem policzki jak to mówiłem - "Przepraszam za to najście... tak.. w... ogóle..." - jak to dobrze jest mieć coś w barku i wyciągnąć zza pleców w najbardziej odpowiednim momencie. To chyba najdroższe wino jakie w ogóle miałem, ale czego się nie robi dla Madzi....
- "No dobrze, nic się nie stało, ale proszę, nie nachodź nas więcej o tej porze, poczekaj chwilkę" - zabrał wino i zniknął gdzieś w blizej nieokreślonej przestrzeni, wrócił po chwili z ok. 15 komiksami pod pachą - "Proszę, oddaj kiedy chcesz, dobranoc"
- "Dobranoc" - chyba tego już nie usłyszał, bo zamknął drzwi z prędkością światła, ale ja miałem komiksy.

Uśmiech od ucha do ucha. "No można iść do Madzi" - pierwsza myśl. Lecę do bloku obok. Pukam do drzwi, komiksy obracam prosto do wizjera. Otwiera Magda z ręcznikiem na głowie, ale w stroju takim bardziej normalnym niż kąpielowo-wieczornym. "Cześć! Widzę, że masz komiksy." - uśmiech, no i się zaczęło, praktycznie bez żadnych formalności przeszliśmy na "ty". Cudowny wieczór spędziłem (z kawałkiem nocy, wróciłem do domu o 3.33 - fajna godzina swoją drogą...)z Magdą, pośmialiśmy się, przeczytalismy co prawda najwyżej 3 komiksy, ale i tak było świetnie.

Dzisiejszy dzień - rano. Praca, jak zwykle. Zero SMSów, zero odezwu od Beaty. Jadę do pracy, zajeżdżam na parking, a tam Beata całuje się z jakimś facetem! No super... żegna się z nim, podchodzi do mnie:
- O Hej!
- Cześć, kto to był?
- Darek, mój narzeczony.
- NARZECZONY? - szkoda, że nie widziałem swojej miny...
- Tak, narzeczony, przedwczoraj przeżyłam cudowną noc, kochanie - i najspokojniej w świecie poszła sobie do windy!

Oczywiście myślałem, że zaraz eksploduję jak wulkan, ale tak się nie stało (może to i dobrze). Siedziałem cały dzień w pracy jak na szpilkach, a Beatka naprzeciw mnie i stale się uśmiechała. Podszedłem do Niej i powiedziałem: "Tak dalej być nie może, wybieraj albo jego albo mnie i koniec tej farsy!" - chyba pierwszy raz w życiu byłem taki stanowczy. "Phi, ja kocham Darka, a Ty jesteś dobry tylko w łóżku" - cały czerwony, zdenerwowany, wypełniony "lawą" gotową do wybuchu, wróciłem do miejsca pracy i normalnie funkcjonowałem aż do końca tego dnia. Beata już więcej się nie uśmiechała ni nic.

Przejdźmy do najciekawszego wydarzenia dnia dzisiejszego: kupiłem tą książkę (Magdy)! Zjeździłem chyba z 20 księgarni i oczywiście - zgodnie z zasadami Murphy'ego - znalazłem w ostatniej. I teraz ksiązka tryumfalnei leży naprzeciw mnie, a ja dopijam herbatkę. "Mogę wpaść z książką, sąsiadko?" - "Ależ oczywiście, sąsiedzie". A godzinę temu całowała się z Rafałem. Ale to tylko sąsiadka. Idę z tą książką... do jutra wszystkim!

strange : :
cze 19 2003 Wasze komentarze i (nie wasze już) SMSy
Komentarze: 5

Chyba porozmawiam z Beatą o tym wszystkim. Właściwie to nie chyba, tylko na pewno! Muszę.

Dzisiaj nie dostałem od Niej żadnego znaku życia, żadnej wiadomosci, ni nic. Po południu wyszedłem sobie na spacer, spotkałem Magdę, nie widziała mnie. Całowała się z Rafałem. O właśnie! Znam jego imię. Przynajmneij tak do Niego mówi. "Rafałku, kochanie"... Co ja sobie wyobrażam? To przecież tylko sąsiadka i to do tego ma chłopaka! A ja niedawno spałem z koleżanką z pracy. Jestem kompletnie skołatany, nie wiem co mam myśleć, nic nie wiem.

Dzisiejsza notka będzie wyjątkowo krótka, bo właściwie nic się nie działo, może poza jednym "incydentem". Usiadłem sobie w foteliku i oczy praktycznie same mi się zamykały, no, ale nie będę chodził o 16 spać! Więc - wbrew wszelkim moim przekonaniom - postanowiłem napić się kawy. Z niezbyt wesołą miną siadam na ten fotel, piję tą kawę i przychodzi SMS. "Dzisiaj sąsiad zrezygnował z herbatki? - Pani, która widziała jak kupujesz prezerwatywy" - od razu uśmiechnąłem się od ucha do ucha, zapisałem numer na komórce i odpisałem: "Dzisiaj sąsiad nie ma siły nawet się podnieść z fotela, wiec musiał przedsięwziąć większe środki niż herbata - Pan, który jest Ci winien książkę". Oczekuję już na następnego SMSa. "Do zobaczenia jutro w sklepie :)". Myślałem, że się rozpłynę ze szczęścia na tym fotelu. Wstałem z fotela i otworzyłem okno. Oczywiście w oknie naprzeciw Madzia z komórką w ręku. Pomachałem, Ona odmachała. Wróciłem na fotel szczęśliwy. Ale, jak to w życiu bywa, człowiek nie może być szczęśliwy dłużej niż chwilę, więc od razu przypomniała mi się Beata...

strange : :