Archiwum 20 czerwca 2003


cze 20 2003 Asterix, rozmowa z Beatą i książka
Komentarze: 3

Nie było notki, no nie było (baczny widz zauważył, iż dodaję notki codziennie rano i wieczorem, a dziś rano nie było), ale za to dużo się działo i dzisiaj nie będę zwracał uwagi, że ten niebieski przewijak po prawej mi się pojawi, tylko będę pisał i pisał i pisał... aż zasnę nad klawiaturą.

Zacznę od wczorajszego wieczora. Po tym całym SMSowaniu z Madzią ok. godziny 23 zauważyłem światło w Jej mieszkaniu, no i była sama. "Co mi szkodzi?" pomyślałem i wysłałem czem prędzej Short Message, o treści następującej: "Czy Pani sąsiadka nie zechiałaby wizyty przystojnego sąsiada w średnim wieku, mieszkającego w bloku naprzeciw z kompletem bajek o Kubusiu Puchatku pod pachą?". Powinienem zakończyć wiadomość dwukropek, zamknięty nawias, albo nawet dwukropek, zamknięty nawias, zamknięty nawias, zamknięty nawias, ale nie mam tego w zwyczaju (emotikonek rzadko używam, jeśli w ogóle, wolę "żywe" emotikonki). "A bardzo chętnie, chociaż zawsze wolałam Asterixa, drogi sąsiedzie" - odpowiedź Magdy. No nic, trzeba skądś skombinować Asterixa. Myślicie, że o 23 łatwo jest wykombinować komiks? To się grubo mylicie. Teraz nastąpi przesłanie życiowe (powinienem założyć taką wielką siwą brodę i duże okulary): "Sąsiedzi to cenna rzecz, więc szanować ich należy i z należytą im kulturą <<dzieńdobry>> mówić". No to lecę do sąsiadów, pukam...

 - "Czy Ty do ch*** jasnej wiesz, która jest godzina?" - jak miło słyszeć głos sąsiada.
- "Tak, przepraszam, ale jest mi potrzebny komiks z Asterixem" - wiecie jak wygląda dojrzały burak cukrowy? To w takim właśnie kolorze miałem policzki jak to mówiłem - "Przepraszam za to najście... tak.. w... ogóle..." - jak to dobrze jest mieć coś w barku i wyciągnąć zza pleców w najbardziej odpowiednim momencie. To chyba najdroższe wino jakie w ogóle miałem, ale czego się nie robi dla Madzi....
- "No dobrze, nic się nie stało, ale proszę, nie nachodź nas więcej o tej porze, poczekaj chwilkę" - zabrał wino i zniknął gdzieś w blizej nieokreślonej przestrzeni, wrócił po chwili z ok. 15 komiksami pod pachą - "Proszę, oddaj kiedy chcesz, dobranoc"
- "Dobranoc" - chyba tego już nie usłyszał, bo zamknął drzwi z prędkością światła, ale ja miałem komiksy.

Uśmiech od ucha do ucha. "No można iść do Madzi" - pierwsza myśl. Lecę do bloku obok. Pukam do drzwi, komiksy obracam prosto do wizjera. Otwiera Magda z ręcznikiem na głowie, ale w stroju takim bardziej normalnym niż kąpielowo-wieczornym. "Cześć! Widzę, że masz komiksy." - uśmiech, no i się zaczęło, praktycznie bez żadnych formalności przeszliśmy na "ty". Cudowny wieczór spędziłem (z kawałkiem nocy, wróciłem do domu o 3.33 - fajna godzina swoją drogą...)z Magdą, pośmialiśmy się, przeczytalismy co prawda najwyżej 3 komiksy, ale i tak było świetnie.

Dzisiejszy dzień - rano. Praca, jak zwykle. Zero SMSów, zero odezwu od Beaty. Jadę do pracy, zajeżdżam na parking, a tam Beata całuje się z jakimś facetem! No super... żegna się z nim, podchodzi do mnie:
- O Hej!
- Cześć, kto to był?
- Darek, mój narzeczony.
- NARZECZONY? - szkoda, że nie widziałem swojej miny...
- Tak, narzeczony, przedwczoraj przeżyłam cudowną noc, kochanie - i najspokojniej w świecie poszła sobie do windy!

Oczywiście myślałem, że zaraz eksploduję jak wulkan, ale tak się nie stało (może to i dobrze). Siedziałem cały dzień w pracy jak na szpilkach, a Beatka naprzeciw mnie i stale się uśmiechała. Podszedłem do Niej i powiedziałem: "Tak dalej być nie może, wybieraj albo jego albo mnie i koniec tej farsy!" - chyba pierwszy raz w życiu byłem taki stanowczy. "Phi, ja kocham Darka, a Ty jesteś dobry tylko w łóżku" - cały czerwony, zdenerwowany, wypełniony "lawą" gotową do wybuchu, wróciłem do miejsca pracy i normalnie funkcjonowałem aż do końca tego dnia. Beata już więcej się nie uśmiechała ni nic.

Przejdźmy do najciekawszego wydarzenia dnia dzisiejszego: kupiłem tą książkę (Magdy)! Zjeździłem chyba z 20 księgarni i oczywiście - zgodnie z zasadami Murphy'ego - znalazłem w ostatniej. I teraz ksiązka tryumfalnei leży naprzeciw mnie, a ja dopijam herbatkę. "Mogę wpaść z książką, sąsiadko?" - "Ależ oczywiście, sąsiedzie". A godzinę temu całowała się z Rafałem. Ale to tylko sąsiadka. Idę z tą książką... do jutra wszystkim!

strange : :