Archiwum 19 lipca 2003


lip 19 2003 Przeprosiny cz. I
Komentarze: 1

Wiem, że dawno nie pisałem, mogę przeprosić, ale to już byłby trzeci raz. Ale tym razem mam usprawiedliwienie! Marne, ale... wyjechałem na wakacje (na weekend) z Asią, Magdą i Rafałem. Było wspaniale, ale od początku. Ostatnio jak pisałem był 3 lipca, zacznijmy więc od czwartku (pamiętnego dnia, kiedy wróciła Magda, jakoś tak szybko, ale nie wnikałem co się stało).
W pracy Beata wyreżyserowała i wystąpiła w głównej roli w kolejnych aktach przedstawienia "Wpycham język do Twojej Buzi na Dowidzenia". Asia mnie odwiedziła i przyniosła mi kanapki. Czułem ukłucie w sercu, jakbym robił coś naprawdę złego, kiedy pocałowałem ją w policzek na dzieńdobry. Przypomniała mi się Magda. przecież ona wróci za 2 godziny! Będzie tutaj, a ja... no w sumie nie robię nic złego. Boję się swoich uczuć, boję sie siebie, boję się swoich myśli. Poszliśmy z Asią na haratkę, bałem się złapać ją za rękę. Ktoś już ją raz skrzywdził. Nie chcę być drugim,,który ją krzywdzi, a może nie drugim, tylko kolejnym...
Magda wróciła, spotkaliśmy się w trójkę (Rafał pojechał na jeden dzień u swoich rodziców), posiedzieliśmy, pośmialiśmy się. Zadzwoniłem do niej wieczorem, poprosiłem, prawie płacząc, czy nie pojedziemy na polankę. Zgodziła się. Jak zwykle położyliśmy się na trawie (teraz stosujemy bardziej zaawansowaną wersję - używamy jeszcze koca, żeby się nie pobrudzić) i ona mówiła, mówiła, mi poleciała łza po policzku, czułem, że nie mogę nikogo wybrać, czuję, że nie wiem co robię. Magda się odwróciła do mnie i spytała: "Co Ci j... Ty PŁACZESZ!" no i musiałem zmyśleć coś, nie trzymało się to kupy, nie miało żadnego wątku, na koniec wyszło na to, że Beata mnie maca, a ona ma chłopaka i ja nie wiem co robić. Pierwszy raz kłamałem Magdzie, jeszcze bardziej płakałem. Ona powiedziała, że lepiej, żebym ją zostawił w spokoju i o tym nie myślał. Wróciliśmy do domu, ja milczałem, Madzia mnie pocieszała, pożegnaliśmy się, dostałem buzi w policzek i powiedziała: "wszystko się ułoży". Nawet nie wie co ma się ułożyć... nie spałem. W piątek ostatni dzień pracy, nawet Beata mi nie przeszkadzała, nic, kompletnie, maile od Izy przepełnione sexem i wszystkim - nic mi nie przeszkadzało, czułem się wypłukany z wszelkich uczuć. Chodziłem jak zombie, byleby tylko chodzić i o niczym nie myśleć. Asia przyszła do mnie po pracy i poszliśmy do parku, leżała na moich kolanach, a ja bawiłem się jej włosami i czułem się jakbym robił coś złego. Coś bardzo złego. Wróciłem do domu, poszedłem biegać, spotkałem Magdę, ale tylko jej pomachałem, bo szła gdzieś z Rafałem. Wróciłem do domu i spędziłem noc myśląc nad tym wszystkim i postanowiłem, że będę z Asią, bo Magda to tylko sąsiadka-przyjaciółka i nic więcej.
Sobota - kolejna perspektywa nudnego, monotonnego weekendu, w ciągu którego nic się nie wydarzy. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo się myliłem. Z samego rana zadzwonila Iza i spytała czy nie chciałbym się z nią spotkać. No to ja śmiało poleciałem na spotkanie, ona czekała na mnie w tym parku, gdzie zawsze chodzimy z Asią. WYglądała na normalną nastolatkę, pochodziliśmy trochę, porozmawialiśmy i podczas tego ani razu nie wspomniała o sexie, co mnie bardzo zdziwiło. Wróciłem do domu, zrobiłem sobie obiadek i wtedy zapukała Asia i spytała czy może wpaść, bo własnie "przechodziła obok" (mieszkam na peryferiach, więc jedyne osoby, które "przechodzą obok" to sąsiedzi). Zjadłem szybko obiadek i posiedzieliśmy i powygłupialiśmy się (miała namalować obraz dla młodszej siostry, na lekcje, a farbki zamiast na kartce wylądowały na naszych twarzach). Posiedziała do wieczora, potem poszliśmy biegać i odprowadziłem ją do domu. W końcu usiadłem w fotelu (pierwszy raz od trzech dni) z herbatką malinową i patrzyłem przez okno, Magda całowała się z Rafałem na pożegnanie i wchodziła do góry, jak Rafał się odwrócił to mi pomachała (chyba zawsze to robi, bo wątpię, żeby mnie zobaczyła jak siedzę na fotelu) i poszła do siebie. A ja już byłem zdecydowany, że wybiorę Asię. Na pewno.
Niedziela - śniadanko, ranne bieganie (w niedzielę zawsze biegam rano, jakoś mi łatwiej się zebrać, niż wieczorem myśląc o tym, że jutro rano wstanę znowu do pracy i znowu spotkam Beatę). Po śniadanku telefon od Izy, jej głos zabrzmiał jak w jednej z reklam nadawanych po 22, po 2 minutach rozmowy elegancko ją spławiłem, bo nie miałem ochoty na takie rozmowy. Na obiadek wpadła Asia (sama ugotowała w domu, muszę przyznać, że świetna z niej kucharka), potem chodziliśmy po mieście przez jakieś dobre 3 godziny i wieczorem wpadła do nas Magda i oglądaliśmy kreskówki. Niby było świetnie, ale znów czułęms ie strasznie rozdwojony i nie wiedziałem co mam czuć do Magdy, a co do Asi. Mimo, że wybór był tak prosty - przecież Asia to moja dziewczyna, a Magda to tylko sąsiadka-przyjaciółka. W nocy siedziałem w swoim foteliku, popijając herbatkę i rozmyślając nad całym swoim życiem, nad wszystkimi dziewczynami, nad tym jak prosto było nie kochać. I nie wiedziałem, czy teraz kocham, czy nie.
W poniedziałek ciężko mi było wstać do pracy (budzik wylądował na ścianie) tym bardziej, że Beata już prawie na siłę zaczyna mnie całować w tej windzie. Cały ten dzień zleciał błyskawicznie - Asia wyjechała do swoich rodziców, przyszła się pozegnać. Magda poszła gdzieś z Rafałem (podglądałem...), a Iza przysłała kolejną serię maili. Po pracy wróciłem do domu, wypiłem herbatkę, poszedłem biegać. Normalny zwykły dzień, jakiego nie miałem od kilku tygodni. Odkąd zauważyłem Magdę...
Narazie kończę, druga część notki będzie za parę dni.

strange : :