Archiwum czerwiec 2003, strona 2


cze 16 2003 Ostatki dnia dzisiejszego
Komentarze: 2

Prześladuje mnie Ona. Dzisiaj dowiedziałem się jak ma na imię - Magda. Mieszka w bloku naprzeciw. Samotna, jak każdy na tym świecie. Zapewne teraz chcielibyście znać odpowiedź na pytanie: skąd znam Jej imię? (To pytanie teraz nie jest dla was najważniejsze, ale zwykła ludzka ciekawość...). Odpowiedź jest prozaiczna. Odbywając cowieczorny rytuał biegania w stronę łąk (zwanego, bardziej po polsku, "joggingiem") usłyszałem jak ktoś Ją woła. Omal na Nią nie wpadłem. Wymamrotane "przepraszam" i dalej biegnę, biegnę, żeby zapomnieć o Niej.

To dziwne, ale kiedy się biegnie nagle świat nam ucieka, wszystko mija, problemy, ludzie, praca, nawet wieczór z teleogłupiaczem i czipsami, w samotności, kiedy nikogo nie ma w pobliżu, ani nie można sobie urządzić małej imprezy. Wszystko. Dzisiaj było inaczej, cały mój bieg był wręcz przesiąknięty myślami i ciekawością co do Magdy. Jest tyle pytań... po co je zadawać skoro i tak nie poznam odpowiedzi? To tylko sąsiadka.

Zresztą, moje związki z dziewczynami nie były zbyt udane... nie były WCALE udane, o ile jakieś głębsze były. (Teraz wszystkie Panie to czytające pomyślały sobie: "kolejna szowinistyczna świnia, myśląca tylko o seksie i tym jak wykorzystać nas, kobiety") Może te Panie z nawiasu mają rację. Sam już nie wiem.

Wróciłem z "joggingu", zimny prysznic, kapcie i wieczór w foteliku. Włączyłem teleogłupiacza. Jutro kolejny dzień pracy.

strange : :
cze 16 2003 Pierwsza notka... "Dziwny jest ten świat"...
Komentarze: 3

Czy zastanawialiście się kiedyś siedząc z gazetą w ręku patrząc w teleogłupiadło i popijając ciepłą herbatkę z cytrynką nad tym ile w życiu zrobiliście? Co odkryliście? Na ile umiecie żyć? Na ile umiecie kochać?

Patrząc na to teraz, po - bądź co bądź - paru latach siedzenia w tym fotelu (z małymi przerwami na naukę, pracę i inne elementy ruchu zwane popularnie "życiem") myślę, że chyba nic ważnego w moim życiu się nie pojawiło, nic a nic. A może to tylko złudzenie? Może ostatni moment wydaje się najważniejszy? Matrix...

Siedząc w tym sprytnie usytuowanym fotelu (akurat jest skierowany na okno, mogę jak stare dziadki siedzieć i patrzeć co robią sąsiedzi - wierzcie mi, nie uwierzylibyście do czego ONI są zdolni) patrzę sobie na ludzi. Właśnie teraz dwóch nastolatków liże się na środku ulicy. No niezbyt przyjemny widok, dla kogoś kto jadł przed chwilą obiad, ale pomińmy to. W pewnym momencie zauważam dziewczynę. Może nie jest zbyt urodziwa, ale coś mnie do Niej przyciąga i to już nie pierwszy raz!

Odwracam się w moim foteliku (kolejna "sprytność" współczesnej techniki, można się odwrócić) i dopijając herbatkę dalej patrzę w teleogłupiadło.

strange : :